Szymon Nyga chciałby studiować i wierzy, że mu się to powiedzie. Na razie zbiera pieniądze na studia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chłopak od urodzenia cierpi na śródmózgowe porażenie dziecięce. Umysł ma sprawny, ale ręce i nogi bezwładne.
Szymon Nyga marzy o studiach: — Chciałbym studiować za pośrednictwem internetu.
Spotykamy się w pracowni komputerowej Warsztatów Terapii Zajęciowej w Olsztynku. Warsztaty to pomysł miejscowego koła Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Ich Rodzin. Prowadząc rekrutację, jego członkowie musieli używać różnych argumentów, aby rodziny niepełnosprawnych osób powierzyły im swoich bliskich.
— Niech nie siedzą w domu, bo to ich oddala od społeczeństwa! Tu wiele się nauczą, poczują się potrzebni! — wspomina prezes stowarzyszenia Krystyna Kuźniewska, jak ich przekonywała. Szymon Nyga trafił do warsztatów półtora roku temu. Dzisiaj jest redaktorem naczelnym lokalnej gazetki pod nazwą „Głos WTZ”.
Przywożą go na wózku, sadzają naprzeciw komputera. Uśmiech Szymka sprawia wrażenie wymuszonego, ale to skutek choroby. Sztywnymi palcami chwyta myszkę. Sprawia mu to wielki wysiłek. — Jeden z reportaży pisał cały miesiąc! — opowiada Anna Kartaszewicz, terapeuta. — Może był trochę za długi, dwadzieścia stron, ale Szymek jest ambitny, chciałby opowiedzieć wszystko.
Szymon wspomina dzieciństwo. Ma problemy z wymową. Niektóre słowa musi powtarzać, bo trudno go zrozumieć. Po kwadransie nie mam już z tym problemów. — Dzieciństwo? — zastanawia się. — Uważam je za szczęśliwe! Nie mogłem, co prawda, grać w piłkę ani w berka z rówieśnikami, ale za to rodzice dobrze mnie wychowali i posłali do szkoły. Poznałem tam wielu wspaniałych kolegów. Z niektórymi utrzymuję kontakty.
Jest humanistą, lubi polski, matematyka sprawia mu kłopoty. — To jest inny świat, którego nie potrafię zgłębić! — wzdycha. Skończył podstawówkę, gimnazjum, szkołę średnią, zdał maturę w 2007 roku. — Pisałem na temat „Przedwiośnia”! — wspomina.
Co do Warsztatów Terapii Zajęciowej, to był sceptyczny. Czym mu może zaimponować to środowisko, osób niepełnosprawnych? Dzisiaj ma na ten temat inne zdanie. To ludzie bardzo wrażliwi, niektórzy utalentowani. Tylko choroba przeszkadza im się rozwinąć. Ma wśród nich wielu przyjaciół, co sprawia, że nie czuje się samotny. Pisanie do gazetki zmieniło jego życie, rozszerzyło horyzonty. Dużo korzysta z internetu. Interesuje go zwłaszcza polityka. — Potrafię dyskutować na ten temat godzinami! — śmieje się. Ma poglądy demokratyczne, bliżej centrum. Bardzo był szczęśliwy, kiedy napisał e-mailla do jednego z kandydatów na prezydenta Olsztyna i dostał odpowiedź, który tamten zamieścił na blogu. — Potraktował mnie jak równego sobie partnera! — mówi z dumą.
— Jesteśmy dumni z Szymka! — mówi Jadwiga Lipska, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej. — Sprawia, że łatwiej nam dotrzeć do sponsorów. Ludziom zdrowym, którzy czytają gazetkę, łatwiej zrozumieć niepełnosprawnych, których rzecznikiem jest Szymon.
Marzą mu się studia, politologia lub dziennikarstwo. Najlepiej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, bo bliżej domu. Ale tu są podstawowe trudności, bariery architektoniczne. Więc może studiowanie za pośrednictwem internetu? Uniwersytet dla Wszystkich to nazwa pierwszego w Polsce programu pilotażowego, jaki stworzył Uniwersytet Warszawski dla potrzeb osób niepełnosprawnych. Wiele z jego założeń wprowadzają dziś inne polskie uczelnie, które w 2004 roku zawiązały Porozumienie Uniwersytety dla Wszystkich. Obecnie jest ich aż dziesięć. Może więc tam? Na razie Szymon zbiera na to studiowanie pieniądze. Wysyła swoje CV po zakładach pracy, redakcjach, proponując współpracę.
— Niestety, oferty, jakie otrzymujemy, są nie dla Szymona! — martwi się kierownik WTZ Jadwiga Lipska. — Przecież nie może pracować jako akwizytor, co mu proponują. Jeździ na wózku. Dodaje, że mama Szymona obawia się trochę tych studiów. Szymon uśmiecha się i mówi, że nie odpuści. Będzie studiował! — Wierzę w pomoc dobrych ludzi — mówi z przekonaniem.
Władysław Katarzyński